Zaczęłam śledzić ich historię. Okazało się, że pojawiły się już w starożytności. Stroje najzamożniejszych osób obszywano małymi krążkami złota, które wyglądały jak cekiny. Były oznaką prestiżu, bogactwa. Jest pewne, że nosili je egipscy faraonowie. Do powszechnej mody weszły po 1922 roku po otwarciu grobowca Tutenchamona, gdzie odnaleziono jego strój obszyty cekinami. Później stosowano je w strojach łyżwiarstwa figurowego. Prekursorką była Sonja Henie. Cekiny pokochał też cały Hollywood, tutaj również kojarzono je z luksusem oraz przepychem lat 20. XX wieku. Na jakiś czas o cekinach zapomniano, jednak w latach 50-tych powrócono po tym jak Marilyn Monroe wystąpiła w ekranizacji „Mężczyźni wolą blondynki”. Cekinami błyszczała także podczas urodzin Johna F. Kennedy’ego. Trend powrócił w latach 70-tych na dyskotekach oraz w latach 90-tych na rzeczach codziennych: sweterkach, czapkach, koszulkach. Ale bardziej kojarzył się z kiczem niż elegancją.
Dla osób, które nie przepadają za blaskiem w pełni, proponuję cekinowe dodatki na torebkach, czapkach, marynarkach, bluzkach, a we wnętrzu mieszkania – na poduszkach dekoracyjnych.
I jeszcze taka ciekawostka! Cekiny na tkaninie odbijają światło, a zatem rozświetlają twarz, co dodaje skórze blasku, a zatem odmładzają. Nic, tylko błyszczeć!
Moja maszyna do haftu cekinami zmieni znudzone już sukienki, bluzki, spódnice w coś wyjątkowego. Zapamiętajcie, jestem jedyną hafciarnią w okolicy, która zrobi dla Was takie cuda….